czwartek, 11 lutego 2010

Petra w GAWRZE...?

Cześć tu Olka:)

Petra chyba zapadła w sen zimowy przynajmniej na blogu. Postanowiłam zrobić małą pobudkę:)

Jak pamiętacie mój czerwony aparat uległ zamoczeniu na spływie Omulwią, mówili że nie ma szans na uratowanie, a jednak się udało (jak byście miały kiedyś podobny problem, czego nie życzę, zgłoście się po poradę). Odzyskałam też kilka naszych zdjęć, więc je umieszczam w galerii :)

Co do orzecha to trochę zdziczał, bo odpadł zraz od podkładki, tzn. część szlachetna od dzikiej (dla chętnych polecam artykuły o szczepieniu drzew:) Czyli na owoce trzeba będzie dłużej poczekać...

1 komentarz:

Ula pisze...

No szkoda że nic o Was nie słychać :( Też chętnie bym się dowiedziała co u mojej dawnej drużyny piszczy w trawie. A szkoda z tym orzechem. Miejmy nadzieje że będzie u niego lepiej.